Powiązane treści

W poniedziałek czeka nas jeden z najważniejszych spotkań sezonu polskiej piłki. W ramach finału Pucharu Polski, na Stadionie Narodowym naprzeciw siebie stanie Lech Poznań i Legia Warszawa. Dla obu drużyn Puchar Polski jest w tym sezonie niezwykle ważny. Dla zespołu obecnego Mistrza Polski jest to ostatnia szansa na uratowanie sezonu. Lech w lidze stracił już szansę na awans do europejskich pucharów i ostatnią szansą jest zdobycie jej przez wygranie Pucharu Polski. Zespół Kolejorza w ostatnim czasie nie prezentuję się jednak zbyt dobrze. Lech z ostatnich ośmiu spotkań wygrał jedno. Co więcej zdobył w tych meczach tylko cztery bramki. Głównym problemem Lecha w tym sezonie jest atak. Pomimo ściągnięcia aż trzech napastników żaden z nich w tym sezonie nie zdobył więcej niż trzech bramek. Obecnie numerem jeden jest Nicki Bille lecz Duńczyk jak dotąd zdobył tylko dwa gole. Gdy po zwycięstwie z Cracovią 4-0 wydawało się, że Legia znów wróciła do wielkiej formy przyszło spotkanie z Zagłębiem. Warszawiacy polegli 2-0 i ich sytuacja w lidze znów się skomplikowała. Obecnie Legia ma w tabeli tyle samo punktów co Piast Gliwice i o mistrzostwie zadecyduję prawdopodobnie niedzielne spotkanie w lidze. Dużym problemem Legii przed tym meczem może być zestawienie obrony. Kontuzji w meczu z Zagłębiem doznał Jakub Rzeźniczak i do dziś parę stoperów tworzyć będzie prawdopodobnie Pazdan i Lewczuk. Problem w tym, że Pazdan dopiero co wrócił po kontuzji, natomiast Lewczuk w ostatnim meczu z Zagłębiem popełnił dwa fatalne błędy. Mówią, że puchary rządzą się swoimi prawami i chyba jest w tym duża prawda. Ciężko więc wskazać faworyta tego spotkania. Ja myślę, że obie drużyny bardzo taktycznie podejdą do tego meczu i wszystko może rozstrzygnąć się nawet w rzutach karnych.

W środę czeka nas drugie półfinałowe spotkanie Ligi Mistrzów. Na Vincente Calderon, Atletico Madryt będzie podejmować Bayern Monachium. Dla obu drużyn będzie to pierwsze wzajemne spotkanie w europejskich pucharach. Bayern do półfinału awansował po dość mało przekonywującym zwycięstwie nad Benficą. Bawarczycy w dwumeczu wygrali ledwo 3-2, co zostało chłodnie przyjęte przez światowych krytyków. Całość gry Bayernu ostatnio nieco szwankuję. Choć Bawarczycy wygrywają to ich zwycięstwa czasami są bardzo wymęczone i w starciu z mocniejszym rywalem może być to bardzo zgubne. Martwić też może nieco forma Roberta Lewandowskiego, który nieco przystopował w zdobywaniu bramek. Problemem trenera Guardioli jest również zestawienie defensywy na to spotkanie. Po kontuzji Boatenga jedynymi zdrowymi obrońcami są Javi Martinez i Joshua Kimmich. Podobnie z absencjami nieco problemów ma Diego Simeone. Przed spotkaniem z Bayernem ze składu wypadłą podpora defensywy Diego Godin. Co prawda Urugwajczyk może zagrać w tym meczu, lecz na tą chwilę rokowania są słabe. Tutaj właśnie Bayern powinien szukać swojej szansy. Przypomnijmy, że Atletico w tym sezonie w 34 spotkaniach straciło zaledwie 16 bramek. Nie wiadomo jednak czy bez Godina w składzie obrona Atletico będzie aż tak szczelna. Diego Simeone w ataku głównie będzie liczył na błyski Griezmanna i Torresa. Obaj ostatnio przeżywają swoje lepsze okresy. Torres podtrzymuję na razie serię pięciu zdobytych bramek w pięciu ostatnich meczach. Podsumowując ciężko wskazać faworyta tego pojedynku. Ja obstawiam, iż w pierwszym spotkaniu nikt mocniej nie będzie ryzykował i padnie remis.

We wtorek czeka nas pierwsze półfinałowe spotkanie Ligi Mistrzów. Na Etihad Stadium, Manchester City będzie podejmować Real Madryt. Dla obu drużyn będzie to już drugi historyczny pojedynek, jeśli chodzi o europejskie puchary. Ostatni raz rywalizowały one ze sobą w sezonie 2011/12. Wtedy o jedną bramkę lepszy okazał się Real, który ograł Obywateli 4-3 w dwumeczu. Wydaję się, że nadchodzący pojedynek może mieć podobny przebieg. Na boisku powinniśmy zobaczyć dwie drużyny o podobnym potencjale i nie spodziewałbym się tutaj jakiś "remontad" czy pogromów. Za minimalnego faworyta dwumeczu uważam jednak Real Madryt. Królewscy po bardzo słabym początku rozgrywek, w rundzie zimowej złapali wiatr w żagle. Obecnie są rozpędzeni na "Maksa" i wygrywają mecz za mecze. Obecnie Real wygrał w dwunastu z trzynastu ostatnich spotkań. Największa w tym zasługa Cristiano Ronaldo, który pod wodzą Zidane znów odżył. Również i Manchester City posiada swojego "zbawiciela". W tym przypadku jest to Kevin de Bruyne, który po powrocie do zdrowia odmienił grę Manchesteru jak za pomocą magicznej różdżki. Obywatele nie tylko awansowali do półfinału ale również uratowali sezon ligowy wyprzedzając w tabeli Arsenal. Warto też wspomnieć o niesamowitym Sergio Aguero, który przed tygodniem "ukuł" hat-tricka w meczu przeciwko Chelsea. Obaj trenerzy przedtem spotkaniem będą mogli skorzystać ze wszystkich swoich graczy. Spodziewałbym się, więc ciekawego pojedynku okraszonego przynajmniej trzema bramkami.

W niedzielne południe czekają nas kolejne mecze 34. Kolejki Ekstraklasy. W Gliwicach, Piast będzie podejmować Lechię Gdańsk. Dla obu drużyn ten mecz będzie bardzo waży. Jeśli Gliwiczanie przegrają to stracą przewagę nad resztą stawki w walce o czołowe lokaty. Lechia natomiast w razie porażki znacząco oddali się od wywalczenia europejskich pucharów. Ostatnim czasy to jednak Lechia prezentuję się dużo lepiej. Zespół z Gdańska wygrał wszystkie trzy pierwsze spotkania grupy mistrzowskiej. Trzeba przyznać, że trener Nowak wykonał dość dobrą robotę i sprawił, że Gdańszczanie nie tylko wygrają, ale grają też ładny dla oka futbol. Ostatnio nieco głośniej mówi się o dwóch graczach Lechii. Pierwszym z nich jest Milos Krasić, który powoli powraca do przyzwoitej formy. Serb strzelił w trzech ostatnich meczach jedną bramkę i zaliczył dwie asysty. W kontekście kadry mówi się też coraz częściej o Michale Chrapku. Zawodnik Lechii po powrocie do Polski zaprezentował prawdziwe wejście smoka i to głównie on jest motorem napędowym Gdańszczan. Jeśli chodzi o Piasta to całą ich grę można zdefiniować ostatnim meczem przeciwko Lechowi. Gliwiczanie przez pierwszą połowę grali dość ospale i przez to dali sobie strzelić dwa gole. W drugiej połowie zobaczyliśmy jednak Piasta z początku sezonu i Gliwiczanie odrobili dwubramkową statę. Dziś może być jeszcze ciężej gdyż od pierwszych minut na boisku zabraknie Kamila Vacka. Czech musi pauzować za czerwoną kartkę i na pewno będzie to sporę osłabienie dla Piastunek.

Wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wiele wskazuje na to, że to będzie świetny turniej, który dostarczy kibicom niezapomnianych wrażeń. Wskazanie faworyta jest niezwykle trudnym zadaniem, ale można podejrzewać, że ostateczny zwycięzca zostanie wyłoniony spośród takich drużyn jak Niemcy, Francja, Belgia, Hiszpania, Anglia, Włochy i Portugalia. Gdyby zwyciężył ktokolwiek spoza tego grona byłaby to gigantyczna sensacja.

Ale wskazanie konkretnej drużyny jako faworyta graniczy z niemożliwością. Ci, którzy zdecydują się na obejrzenie Euro 2016 na żywo, będą więc świadkami wielkiego wydarzenia. Nie powinno ono nikogo rozczarować, nawet jeśli kibice nie będą świadkami wielkiej niespodzianki. Świetnych meczów i tak nie powinno zabraknąć. A jakich faworytów wskazują bukmacherzy?

Faworytem turnieju według nich są Niemcy, kursy na zwycięstwo tej drużyny oscylują około 4. Niewiele niżej oceniane są szanse gospodarza turnieju, czyli Francji (4,2) i obrońcy trofeum, Hiszpanii (6). Mniejsze nadzieje na zwycięstwo mogą mieć Anglia i Belgia (12).

Jak więc widać również eksperci nie wskazują jednoznacznego faworyta. Trudno im się dziwić, wiele rzeczy jeszcze może się wydarzyć tak przed jak i w czasie turnieju. Można jednak stwierdzić, że warto wybrać się na stadiony Euro 2016 by być świadkiem tego wielkiego sportowego święta, starcia piłkarskich potęg. I by kibicować polskiej reprezentacji.

A jakie szanse bukmacherzy dają Lewandowskiemu i spółce na końcowy triumf? Raczej niewielkie, za postawioną złotówkę na ich zwycięstwo w turnieju można zarobić około 60 złotych. Gdyby tak się stało - niektórzy staliby się całkiem bogaci. Choć nie ma się co oszukiwać - nie jest to scenariusz wielce prawdopodobny.

W sobotę czeka na nas jeden z największych pojedynków piłkarskich tego sezonu. Na Camp Nou, FC Barcelona podejmować będzie Real Madryt. Choć między obiema drużynami różnica punktowa w tabeli wynosi aż dziewięć to mecz ten będzie nie mniej emocjonujący. W końcu Realowi od roku nie udało się pokonać FC Barcelony. Ostatni raz ta sztuka Królewskim udała się w sezonie 2014/15. Wtedy Real wygrał 3-1 po bramkach Benzemy, Ronaldo i Pepe. Dziś jednak czeka nas pojedynek nie tylko między piłkarzami, ale również i trenerami. Zinedine Zidane oraz Luis Enrique walczyli swojego czasu przeciwko sobie na boisku i uczestniczyli w nie jednym Gran Derbi. Na pewno obaj będą chcieli poprowadzić swój klub do zwycięstwa. Na szczęśliwie oba zespoły jak na razie omijają kontuzje. Jutro na boisku zobaczymy prawdopodobnie najmocniejsze składy. Jedyny znaczek zapytania możemy postawić przy nazwisko Ivana Rakiticia. Chorwat zmaga się z małą kontuzją i nie wiadomo czy zdąży wyleczyć ją na mecz z Realem. W najgorszym wypadku Rakiticia w składzie zastąpi Arda Turan. Bukmacherzy murem stają w tym meczu za Barceloną. My jednak uważamy, że pewne jest jedno "“ bramki. W tym meczu padnie sporo goli, więc najlepiej pokusić się o handicap bramkowy.

Po ponad rocznej przerwie do Krakowa powraca jedna z najważniejszych gal w polskim boksie. W sobotę o godzinie 19:00 rozpocznie się czwarta edycja Polsat Boxing Night, gdzie w walce wieczoru Tomasz Adamek podejmować będzie Erica Moline. Choć pojedynek wieczoru został przez ekspertów ogłoszony "walką emerytów" to nie do końca tak będzie. Trzeba przyznać, że Góral dostał bardzo wymagającego rywal i większość obecnych zawodników skazuję go na porażkę. Przemysław Saleta uważa, że czas będzie tutaj działać w stronę Adamka. Im dłużej walka będzie trwać tym Góral będzie miał większe szansę. Saleta nie wyklucza jednak nawet bardzo szybkiej walki. Uważa, że przy odrobinie szczęścia Amerykanin może wszystko skończyć w kilka minut i położyć Polaka na deski. W podobnych relacjach wypowiedział się Albert Sosnowski. Jednak on również uważa, że czas w tym pojedynku będzie przyjacielem Tomasza Adamka. Sosnowski zakłada dwie opcje przebiegu walki. Molina wygra w początkowej fazie przez TKO albo pojedynek do końca będzie wyrównany i sędziowie zadecydują o jego wyniku. Jedynie Janusz Pindera jest przekonany, że w jutrzejszym pojedynku zwycięży Polak. Twierdzi on, że Molina nie ma większego doświadczenia. I choć jego wiek wskazuję, co innego to Góral swoim sprytem może go pokonać.

W sobotę czeka nas drugie spotkanie reprezentacji Polski, które odbędzie się podczas marcowego zgrupowania. Na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, Polacy będą podejmować Finlandię. Pierwszy mecz Biało-Czerwonych zakończył się wygraną 1-0 z Serbią. Choć samo spotkanie nie porywało to Polacy zagrali bardzo dojrzale i konsekwentnie. Dzisiejsze spotkanie będzie miało zupełnie inny charakter. W środowym spotkaniu Adam Nawałka chciał przede wszystkim sprawdzić w jakiej formie jest pierwszy garnitur reprezentacji. Dziś mają dostać szansę gracze rezerwowi. Trener naszej drużyny zapowiedział już, że na bramce po połowię staną Tytoń i Boruc. Na boisku możemy się spodziewać również m.in. Borysiuka, Pazdana, Jędrzejczyka, Wawrzyniaka, Jodłowca, Teodorczyka oraz Wszołka. Dla większości z nich będzie to spotkanie ostatniej szansy o być albo nie być na Euro. Możemy więc spodziewać się, że nasi reprezentanci będą "gryźć trawę" aby zaprezentować się jak najlepiej.